~ " Człowiek nie może żyć, nie wiedząc, po co żyje. "
Nim się obejrzał minął tydzień od bezczelnego wparowania Olivera Wooda do dormitorium prefektów naczelnych. Draco nigdy nie pałał pozytywnym uczuciem do bruneta jak do każdego innego wychowanka domu Godryka Gryffindora. Kiedy zmieniło się jego podejście? Chyba jeszcze jakoś przed wojną gdy jego lodowate serce roztopiła brązowowłosa gryfonka o nieziemskiej urodzie. To wtedy status krwi i to do jakiego domu się należało przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Co prawda było jeszcze mnóstwo osób do których pałał nienawiścią i gdyby to od niego zależało wywaliłby ich z Hogwartu na zbity pysk ale jakoś powstrzymywał emocje by nie pokazać jakim negatywnym uczuciem ich darzy. Chłopak pomimo tego, że w środku uległ zmianie z jego twarzy nie znikła maska obojętności i arogancki uśmieszek. Każdy nadal miał go za podłego kobieciarza i egoistycznego ignoranta, tylko nieliczni wiedzieli jaki był naprawdę. Do dzisiaj pamiętał jak jemu, Blaisowi i Teodorowi przyszło zapłacić za nawrócenie się, do dzisiaj czuł każde Crucio w kościach i komórkach. Ale pomimo tych wszystkich przeciwności był z siebie dumny, dumny z tego, że dał radę i nie zrezygnował przy pierwszej lepszej okazji. Zdawał sobie sprawe również z tego, że zyskał szacunek nie tylko u bardzo licznej grupie czarodziei ale u kogoś takiego jak sam Potter. I choć nie dał po sobie poznać cieszył się, że udało mu się pogodzić z Wybrańcem. Zawsze podziwiał go za jego gryfońską odwagę i oddanie w imię dobra, w przeciwieństwie do Weasleya, który drze swoją piegowatą gębę gdy tylko zobaczy włochatą kulkę z ośmioma odnóżami. Codziennie zastanawiał się jak Granger mogła z kimś takim być. Ale mimo, iż narzekał na Bliznowatego czy Wieprzleja to oboje okazali się wspaniałymi przyjaciółmi z którymi na pewno trudno byłoby mu się rozstać.
- Czy pan Malfoy może odpowiedzieć na pytanie? - Z rozmyśleń wyrwał go głos nauczyciela od Mugoloznawstwa Patricka McLaggena. Jeśli Draco kogoś szczerze nie darzył sympatią bardziej od tego człowieka to był to jego zadufany w sobie syn z którym Hermiona była jakoś od początku roku. I choć obaj byli czystej krwi to znali się na tym przedmiocie jak nikt inny.
- Czy może pan powtórzyć panie profesorze? - Zapytał siląc się na uprzejmość. Dlaczego dał się namówić Granger na ten cholerny przedmiot? A, no tak. Błagała go ze łzami w oczach jako, że nikt inny nie chciał się na nie zapisać. Wyraz twarzy miała wtedy jakby sam Filch ją obmacywał po schowkach na miotły.
- Pytałem o.. - Głos McLaggena zagłuszył hogwarcki dzwonek oznajmujący tego dnia ostatnią lekcje i czas na gorący posiłek. Leniwie podniósł swój arystokratyczny tyłek odziany w dość ciasne, ciemne dżinsy i uśmiechnął się triumfująco do wyprowadzonego z równowagi nauczyciela, który nie mógł odjąć punktów jego domowi.
- Może innym razem - burknął pod nosem opuszczając klasę i kierując się do Wielkiej Sali na obiad. Przy wszystkich czterech stołach roiło się od obżerających się gęb, skinąwszy głową Harry'emu i Ronowi zajął miejsce pomiędzy Blaisem a Pansy. Spojrzał przed siebie na Angele kosztującą frytki i opartą o Notta. Koło nich siedziała Dafne ze swoją starszą siostrą : Astorią. Draconowi od razu odechciało się jeść i pragnął opuścić to pomieszczenie tak szybko jak tylko się w nim znalazł widząc uwodzący uśmieszek tej dziewuchy. Nie dość, że miała na sobie pudru więcej, niż Dumbledor zmarszczek na całym ciele to ubrała się w jakiś krwistoczerwony materiał, który więcej odsłaniał, niż zasłaniał. Dlaczego Astoria tak bardzo różniła się od swojej młodszej siostry? Tego nie wiedział nikt. istniała teoria, że któraś została podmieniona. Dafne była urocza pod każdym względem, miała piękne, długie, jasne włosy, wesołe zielone oczy, zadarty nosek, śnieżną cerę a z różowych pełnych ust rzadko schodził jej uśmiech. Astoria była brunetką o ni to zielonych ni to niebieskich oczach, z prostym nosem, usta cienkie i wiecznie zaciśnięte jakby bała się, że komuś odryzie głowę a jej policzki były tak pokryte różem, że przypominały barwę prosiaka. Do tego charaktery tak inne, że gdyby dopiero co je poznał nawet do głowy by mu nie przyszło, że obie mają na nazwisko Greengrass. Zielonooka wiecznie radosna, lubiąca imprezy, nieprzejmująca się opinią innych ślizgonka. Do tego potrafiąca pokazać pazurki i po uszy zakochana w Teodorze Nottcie z czego ten bałwan nie zdawał sobie sprawy. Brązowowłosa zaś pakująca się dosłownie do każdego łóżka, lubiąca rządzić się wszystkimi, wiecznie chodząca naburmuszona z miną jakby połknęła cytrynę i robiąca wszystkim na złość. Pominąwszy fakt, że raz gdyby nie interwencja Zabiniego miałby traumę po dziś dzień. Gdy tylko na nią spojrzał przypominał sobie jak go związała i napoiła eliksirem snu. Nie tak zachowywała się koleżanka, która chcę odrobić z kolegą prace domową. Z doświadczenia wiedział jak to jest bo nie raz uczył się z panną Wiem-To-Wszystko-Bo-Pozjadałam-Wszystkie-Rozumy-Granger. Ta gapiła się w podręczniki jak zahipnotyzowana i nie odezwała się do niego przez trzy godziny a on patrzył na nią jakby była ósmym cudem świata. Ah, Granger! Dlaczego musisz być taka wspaniała?
- Draco, dobrze się czujesz? - Usłyszał szept przy swoim uchu. Odwrócił głowę i spojrzał w pełne troski czarne tęczówki swojej przyjaciółki.
- Tak, a dlaczego pytasz? - Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że jeszcze nie nałożył sobie niczego do jedzenia.
- Bo gapisz się na Astorie od pięciu minut i wyglądasz jakbyś miał zaraz zwymiotować - odszepnęła w odpowiedzi i zanurzyła usta w kieliszku z którego sączyła sok. Draco nic nie odpowiedział tylko zaczął nakładać na talerz wielką porcje łazanek i zabrał się za nie.
- Powiedz mi Draco, co robisz dzisiaj wieczorem? - Wzdrygnął się gdy odezwała się do niego Ślizgońska piękność.
- A potrzebne Ci to wiedzieć do? - Zapytał z pełną buzią nie siląc się na jakąkolwiek grzeczność.
- Może byśmy przeszli się do Hogsmeade? - Wyczuł nadzieje w jej głosie, właśnie postanowił ją jej pozbawić.
- Astorio ile razy mam Ci tłumaczyć, że nie interesuje się Tobą ani niczym co jest z Tobą związane? - podniósł pytająco brwi wkurzony już tą całą szopką i połknął to co miał w buzi.
- Nieodwzajemniona miłość, jakie to słodkie - czarnowłosa Angela położyła sobie dłoń na sercu i spojrzała na dziewczynę z ironicznym uśmieszkiem. - Mam Ci współczuć?
Blais klasnął w dłonie i wyszczerzył się do dziewczyny jakby właśnie oznajmiła mu, że wygrali puchar Quidditcha.
- Duga Mioneczka.
- Kto? - Zpytała nie rozumiejąc Angela. W tym samym czasie Astoria odeszła od stołu i stanęła za nią ale nim ktokolwiek zdąrzył zareagować wylała jej na głowe całą zawartość szklanki. Cała sala, wraz z Draconem, Pansy, Blaisem, Dafne i zdezorientowanym Nottem na którego też trochę poleciało patrzyli na to z otwartą buzią. Nawet stół nauczycielski zatrzymał swoje czynności jakby dostali jakimś zaklęciem oszałamiającym. Na twarzy Angeli najpierw wypisany był szok, dopiero po chwili zajęło jego miejsce niepohamowana wściekłość. Wstała od stołu i odwróciła się do zadowolonej z siebie dziewczyny najwidoczniej niezdającej sobie sprawy jakie przyniesie jej to konsekwencję. Angela mimo, iż nie wyglądała na taką to była silniejsza od niejednego pałkarza z dryżyny ślizgonów i biła się naprawdę dobrze.
- Masz sekundę, żeby zniknąć mi z oczu zanim oszpecę tę Twoją piękną buźkę - wysyczała przez zęby powoli się do niej zbliżając. Pod oczami miała czarne cienie od rozmazanego makijażu a włosy całe się lepiły.
- Trzeba było się nie wtrącać, jesteś tu tydzień a zachowujesz się jak jakaś primadonna - odburknęła tamta i uniosła dumnie podbródek. Chyba nie wiedziała co ją czekało.
- A Ty zachowujesz się jak suka, myślisz, że dlaczego nikt Cię nie lubi? Nie dość, że puszczasz się na lewo i prawo to na dodatek rozstawiasz wszystkich po kątach jakbyś była nie wiadomo kim - jeśli Angela była zdenerwowana to teraz jej wściekłość osiągnęła najwyższy poziom, Draco nie raz widział jej wybuchy złości dlatego z całego serca współczuł teraz starszej Greengrass.
- Powiedziałam już żebyś się nie wtrącała! - Warknęła Astoria i już miała się na nią rzucić gdy zatrzymały ją słowa Zabiniego.
- Mioneczka to dziewczyna Smoka - odparł uśmiechnięty Blaise wiedząc, że dzięki tym słowom pogorszy sytuacje. Był przekonany o wygranej Combell dlatego chciał bardziej wkurzyć Greengrass, żeby jeszcze mocniej od Angeli oberwała.
- Draco, mówiłeś, że przyjaźnisz się tylko z tą szlamą - powiedzia z wyrzutem a jej oczy momentalnie się zaszliły.
- Bo tylko się przyjaźnimy, słuchaj Diabła a zimą będziesz w sandałkach chodzić - warknął i cisnął piorunem z oczu w stronę czarnoskórego.
- No więc widzisz Astorio, nie masz szans u Dracona więc nie pogarszaj swojej sytuacji i idź stąd - powiedziała czarnowłosa z jeszcze bardziej podłym uśmieszkiem. Astoria najwidoczniej nawet jej nie usłyszała bo dalej patrzyła na Dracona w oczekiwaniu.
- Wolisz jakąś psychicznie chorą mugolaczkę ode mnie? Żartujesz sobie? - zacisnęła usta a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Nim Draco zdążył się odezwać wybiegła z Wielkiej Sali zostawiając za sobą tłumy ludzi czekających na dalszą akcje.
- Ah, co ta miłość robi z ludźmi - odezwał się po chwili dyrektor przez co wszystkie pary oczu spoczęły na nim, uśmiechnął się do nich promiennie - Pani Combell pójdzie się ogarnąć a wy wracajcie do jedzenia - powiedział po chwili i zajął swoje miejsce zajmując się pozostałością talerza. Angela posłusznie wyszła z sali a za nią poczłapała Dafne z Pansy, Draco też podniósł się i bez żadnego pożegnania opuścił sale. Był zły, nie byłoby dnia, żeby ta idiotka Astoria nie zrobiła mu lipy. Ile można powtarzać dziewczynie, że nie lubi się jej tak jak ona go? Nie docierało do niej żadne jego słowo, miał nadzieję, że może po tej sytuacji zostawi go wreszcie w spokoju i w najlepszym wypadku rzuci się z mostu. Zaczął wspinać się po schodach i gdy wreszcie znalazł się na czwartym piętrze skręcił w zachodnie skrzydło. Jakie było jego zdziwienie gdy zobaczył rudą czuprynę Wiewióry przed drzwiami jego dormitorium trzymającą jakieś naczynie.
- Co Ty tu robisz? - Chodź nie uścisnął jej na powitanie ani nic to w głębi serca cieszył się, że wreszcie przestała się zamartwiać stanem swojej przyjaciółki i znowu jej twarz przybrała normalne kolory.
- Draco, pewnie powtarzałam Ci to tyle razy ale wiesz jak ja Cię lubię? - uśmiechnęła się do niego szczerze ale z wyraźną prośbą wypisaną w oczach - Zaniesiesz to Hermionie?
- A co to? - zapytał i zmierzył wzrokiem coś co trzymała w rękach.
- Obiad dla niej.
- A sama nie możesz? Mam do roboty ciekawsze rzeczy - odburknął i wypowiedział hasło, po korytarzu rozniósł się dźwięk otwieranych drzwi.
- Mogłabym ale mam szlaban u Snape'a. No weź, przyjaźnimy się - spróbowała przybrać smutną minę co nie bardzo wyszło z piegami na jej policzkach.
- Czy ja Ci wyglądam na skrzata domowego? - Spojrzał na nią spode łba ale wiedząc co zaraz odpowie wyrwał jej talerz i zatrzasnął drzwi przed nosem.
- Dziękuje - usłyszał jeszcze zanim znalazł się w salonie, odłożył tace z jedzeniem na stół po czym zniknął za drzwiami łazienki biorąc długi, orzeźwiający prysznic. Wysuszył włosy i pozostawił je w artystycznym nie ładzie. Ręcznikiem opatulił biodra i skierował się do swojego pokoju gdzie przebrał się w strój do Quiedditcha. Gdy wreszcie wyszykowany znalazł się w salonie połączonym z małą kuchnią wyjął z szafki dwie miski i napełnił je kocią karmą, jedną położył na ziemi wołając swoją brązową kotkę a drugą na stole obok posiłku Hermiony. Odpakował tace ze sreberka i od razu stwierdził, że Ginny najwyraźniej nie zna, aż tak dobrze swojej przyjaciółki. Nałożyła jej zmieniaki polane sosem balsamicznym, surówke z czerwonej kapusty i coś co przypominało schabowego. Przecież nawet on wie, że Hermiona nie lubi ziemniaków! Jednym sprawnym zaklęciem zamienił obiad przygotowany przez rudą na wielką porcje spaghetti carbonara i idąc z tym i z miską wypełnionią kawałkami wołowiny z galaretką w sosie wszedł bez pukania do jej pokoju. Krzywołap od razu zerwał się z łóżka swojej pani podbiegając na krótkich, grubych łapkach do blondyna, który dokarmiał go od trzech tygodni bo jego pani była na skraju załamiania. Postawił mu miskę i podrapał za uchem co wywołało pomruk zadowolenia u sierściucha.. Następnie doszedł do łóżka Hermiony, która leżała na brzuchu z twarzą przykrytą garścią loków niemytych chyba od czasów samego Salazara Slytherina i puknął ją lekko w ramię. Dziewczyna otworzyła oczy i odgarnęła kosmyki wchodzące jej w oczy po czym podniosła wzrok. Widząc go kąciki jej ust delikatnie drgnęły ku górze i poderwała się z miejsca by się do niego przytulić. Draco wiedział, że Hermiona bardzo się do niego przywiązała tak jak on do niej, ale nie sądził, że gdy tu przyjdzie ona rzuci mu się w ramiona, w końcu od trzech tygodni nie wychodziła z łóżka. Gdyby wiedział, że tak właśnie się zachowa już dawno by tu przyszedł ale on jak tchórz tylko karmił jej kota po czym opuszczał pokój jak najszybciej nie chcąc jej denerwować. Delikatnie położył talerz na szafce nocnej i objął ją swoimi silnymi ramionami wdychając dobrze znany mu zapach jej skóry. Mocniej wtuliła się w jego klatkę piersiową a on delikatnie gładził ją po plecach.
- Brakowało mi Ciebie - szepnęła drżącym głosem, Draco uśmiechnął się pod nosem ciesząc się jak idiota.
- Mi Ciebie też - odparł i po mimo swojej niechęci odsunął ją lekko od siebie. - Przyniosłem Ci obiad - wskazał głową na talerz.
- Skąd wiedziałeś? - Uśmiechnęła się do niego widząc jego zawartość.
- Zawsze kiedy miałaś doła żarłaś je bez opamiętania - odparł a ona po raz kolejny mocno go przytuliła i pociągnęła na łóżko biorąc ze sobą talerz. Gdy jadła Draco w milczeniu przypatrywał się jej poczynaniom i nie krył zadowolenia, że dziewczyna wreszcie spożywa jakiś posiłek. Miał szczerą nadzieje, że wszystko teraz wróci do normy, jednak chyba najbardziej cieszyła go myśl, że nie będzie musiał sam uczestniczyć na zajęciach tego kretyna McLaggena.
- Co postanowiłaś? - Zapytał gdy skończyła jeść.
- Co masz na myśli? - Zapytała. Blondyn zobaczył, że na policzku jest lekko brudna od sosu, podniósł rękę i star kciukiem plamkę co wywołało u niej rumieńce.
- Wrócisz na zajęcia?
Dziewczyna spojrzała na niego z obawą i momentalnie się od niego odsunęła.
- Ja...Ja nie jestem jeszcze na to gotowa Draco - szepnęła a pod powiekami zebrały jej się łzy.
- To kiedy będziesz? Siedzisz tu od trzech tygodni. Wiesz ile Cię ominęło? - Pomimo jej smutnej miny jemu nie schodził z twarzy uśmiech, w końcu od wielu dni z nią nie rozmawiał a teraz wreszcie miał ku temu okazje. - Poza tym nie masz wyboru, wiem o Oliverze. Jeśli chcesz dalej być uczennicą Hogwartu musisz zacząć zachowywać się jak ona.
- Wiem ale to takie trudne, wszyscy będą mnie wytykać palcami - odparła przyciągając kolana pod brodę i opierając się o ścianę. Robiła tak zawsze gdy była smutna, zła albo czymś zmartwiona.
- A co Cię obchodzą inni? Jesteś osobą lubianą więc wszyscy będą zbyt szczęśliwi Twoim powrotem, niż jakimiś głupimi plotkami na ten temat - położył jej dłoń na ramieniu. Spojrzała na niego swoimi orzechowymi tęczówkami z nadzieją, że chłopak ma racje.
- Dziękuje Draco - uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek. Draco wyszczerzył się zadowolony i zerwał z kanapy kierując się do wyjścia.
- Idę na trening ale wieczorem możemy zjeść razem kolacje w salonie jeśli chcesz.
- Chętnie, do zobaczenia Malfoy.
Na jego twarzy znowu zagościł uśmiech słysząc swoje nazwisko wypowiedziane z jej malinowych ust, w jej wykonaniu wcale nie brzmiało jak nazwisko byłego śmierciożercy.
- Do zobaczania Granger - podkreślił ostatnie słowo i opuścił jej pokój zadowolony takim rozwojem sytuacji.
Angela tuż po tym jak zmyła z siebie sok dyniowy i pożegnała się z dziewczynami zaszyła się w bibliotece w towarzystwie Teodora na resztę dnia. Pomagał jej w nadgonieniu zaległości, które miała gdyż w szkole w Japonii gdzie ona uczestniczyła był kompletnie inny program nauczania. Polubiła już tego chłopaka dwa lata temu gdy Draco przedstawił ich sobie na swojej urodzinowej imprezie, umówiła się z nim na następny raz a ich spotkania wkrótce zaczęły być regularne. Spotykali się w ferie świąteczne, wakacje i inne dni kiedy akurat byli poza terenem szkoły a ich znajomość w końcu przerodziła się w prawdziwą przyjaźń. Chłopak pocieszał ją po złamanym sercu a ona jego po nieudanym związku, to chyba wtedy połączyła ich ta silna więź. Uśmiechnęła się na samo wspomnienie ich pierwszego spotkania po czym wróciła do studiowania podręcznika, który leżał przed nią na stole. Cieszyła się, że jej mózg bardzo chętnie wpaja wiedzę bo dzięki temu nadrobiła prawie wszystkie materiały w tydzień. Została jej jedynie OPCM z profesorem Snape'em, która wyjątkowa trudno wchodziła jej do głowy. Nie wiedziała czy to przez to, że facet patrzył na nią zawsze jakby zamordowała mu matkę czy przez te jego tłuste, wiecznie zaczesane do tyłu włosy, które gdy tylko zamykała oczy od razu jej się przypominały. Ale musiała przyznać, że pomimo tych rzeczy strasznie ją pociągał. Miał dobrze zbudowaną klatę, gdyż raz gdy odwiedziła jego pokój idąc po plan lekcji był prosto po prysznicu a jedyne co na sobie miał to krótki ręcznik obwieszony wokół bioder. Ramiona miał umięśnione a o łydkach i biodrach to już nie wspominała, do tego ta twarz z której wiecznie nie schodził cyniczny uśmieszek, zupełnie jak u Smoka. Pamiętała jak bardzo się powstrzymywała aby nie pociągnąć za ten ręcznik i rzucić się na niego. Teraz gdy tak o tym myślała zalewała ją fala wstydu na to wspomnienie. No ale cóż w każdej szkole jest nauczyciel na którego leci jakaś uczennica, prawda?
- Skończyłaś już?
Podniosła wzrok z nad książki i spojrzała w ciemne oczy Notta, pokiwała przecząco głową i dopiero teraz zauważyła, że chłopak zbierał się już do wyjścia.
- Gdzieś idziesz?
- Mam trening ale jak skończę od razu do Ciebie przyjdę, poradzisz sobie sama przez dwie godzinki? - Uśmiechnął się do niej i wstał z krzesła.
- Jasne - odwzajemniła uśmiech, chłopak podchodząc do niej pochylił się i musnął ustami jej policzek po czym szybko opuścił bibliotekę musząc się jeszcze przebrać.
Oparła się wygodniej o krzesło przez, które jutro na pewno będzie bolał ją kręgosłup i wypuściła głośno powietrze z płuc rozmasowywując sobie skronie. Miała tej nauki serdecznie dość ale nie mogła odpuścić bo nie chciała mieć złych ocen, zwłaszcza z przedmiotu profesora Snape'a. Przeczytała po raz kolejny tekst napisany pogrubioną czcionką i westchnęła nic z tego nie rozumiejąc.
- No pięknie, jak tak dalej pójdzie to na pewno mu nie zaimponuje - burknęła pod nosem nie zdając sobie sprawy z czyjejś obecności. Dopiero dźwięk odsuwanego krzesła ją o tym uświadomił.
Spojrzała na szczerzącego się jak głupi do sera czarnoskórego chłopaka.
- Nie wiesz, że przysiadanie się bez pozwolenia jest niegrzeczne? - podniosła pytająco brwi.
- Dean - wyciągnął do niej rękę - Dean Thomas.
- Angela Combell - uścisnęła jego dłoń i wróciła wzrokiem do śledzonego tekstu, nie miała ochoty na towarzystwo.
- Wiesz Angelo, od tygodnia tak Cię obserwuje i muszę przyznać, że zaimponowałaś mi swoją urodą a przede wszystkim wiedzą. W sobotę jest organizowany dla wszystkich uczniów wypad do Hogsmeade, nie zachciałabyś mi towarzyszyć? - Uśmiechnął się do niej jeszcze szerzej o ile było to w ogóle możliwe.
- Nie - odpowiedziała nawet na niego nie patrząc. - Nie będę owijała w bawełnę, jestem lesbijką - odparła bez namysłu i spojrzała triumfująco na jego szok wymalowany na twarzy, podłamany pożegnał się grzecznie, że właśnie dziewczyna, którą się zainteresował okazała się innej orientacji i nie obdarowywując ją już jakimkolwiek spojrzeniem zostawił ją samą. Mało się nie roześmiała z jego reakcji ale wiedziała jaka jest bibliotekarka i że od razu by ją wyrzuciła. Dlatego też uśmiechnęła się tylko i cieszyła , że wreszcie ma spokój. A chłopak? Chłopak nie dawał jej innego wyjścia, musiała go jakoś delikatnie spławić.
Od Autorki : Witam po miesiącu, przepraszam ale nie dałam rady wcześniej napisać rozdziału. Pewnie niektórzy nie są zadowoleni z rozwoju sytuacji ale wolę Hermionie jako silną kobiete a nie naburmuszoną dziewczyne, która nie radzi sobie z problemami.
Niedługo zmienie szablon i chciałabym znać waszą opinie. Czy lepszy był poprzedni czy ten co teraz będę mieć, mam nadzieję, że mogę na was liczyć.
Chcę również powiedzieć, że wszystkie rozdziały, linki, które mi wysłaliście a na które jeszcze nie zajrzałam to zrobię to jak najszybciej, gdyż nie miałam ostatnio na nic czasu. Również informuje, że linki blogów, które czytam dzisiaj jeszcze zostaną zapisane w zakładce POKÓJ WSPÓLNY.
Do zobaczenia i życzę wam Szczęśliwego Nowego Roku. ;))